Dzisiaj małe oszukaństwo. To notka, którą napisałam na początku sierpnia z myślą o aktualizacji gdy zrobię zdjęcie, zdjęcia nie ma... a posta szkoda mi kasować ;) więc oto jest.
W lipcu używałam:
Naturia siberica Objętość & Nawilżenie
Babydream fur mama
Alterra morela i pszenica
ODŻYWKI:
Naturia siberica O&N
Oraz 2-3 inne ale były to jednorazowe użycia niewarte wspomnienia.
MASKI (1-2 razy w tygodniu)
Drożdżowa BABUSZKI AGAFII na skórę głowy
Na resztę włosów niepowtarzalne ;) mieszanki z masek kupnych i półproduktów- jak to zwykle u mnie. Maski, które używałam do tuningowania to alterra granat &aloes (maska lub odżywka, zależnie od humoru), dorzucałam też odżywkę naturia siberica , maskę drożdżową wyżej wspomnianą, odżywkę morela i pszenica alterry.
WCIERKI:
Kilka razy jantar
Kilka razy olejek łopianowy z papryką Green Pharmacy
PÓŁPRODUKTY:
Olej z orzechów włoskich
Olej lniany - do masek, solo nałożony na noc mega spuszył mi włosy
Olej z nasion bawełny - kończy się :(
Keratyna hydrolizowana
Jedwab hydrolizowany- skończył się :(
Kwas hialuronowy 1,5%
d-pantenol
witamina b3 - skończyła się :(
mocznik -skończył się :(
te smutne minki są mylące ;d ponieważ cieszę się, że mogę nareszcie zrobić zamówienie na zsk bez najmniejszych nawet wyrzutów sumienia, bo w końcu to same potrzebne rzeczy ;) przy okazji wrzucę do koszyka l-cysteinę i aloes zatężony… i pewnie coś jeszcze
Do objawień lipcowych mogę zaliczyć opanowanie puszących się włosów- wiedziałam, że punkt rosy, wiedziałam, że emolienty, ale mówiłam sobie- no przecież dodaję oleje do masek… aż w końcu dotarło do mnie- może za mało?... Faktycznie, trochę za mało ;) Dodałam więcej niż zwykle i puch zniknął- ot, cała tajemnica :D Niestety nie podam dokładnych stężeń bo zawsze maski tuninguję na oko. To będzie mój plan na najbliższy czas- w końcu mądrze i dokładnie zrobić maskę. Nie to, że poprzednie mi szkodziły- przeproteinowanie zdażyło mi się tylko raz, na początku zabawy z półproduktami. Chcę napisać porządną notkę o moim tuningowaniu masek, a nie da się tego zrobić pisząc – szczyptę witamin, trochę pantenolu i jeszcze szczyptę witamin bo jeszcze za mało chyba ;) a tak wygląda moje tuningowanie.
Nieśmiało zaczynam też walkę z wypadaniem włosów. Nieśmiało, bo nie wiem czy jest sens- przy obecnej długości i kolorze włosów wydaje mi się, że wypada mi całe mnóstwo włosów, jednak po policzeniu to nie więcej niż 50 włosów przy myciu i zaraz po, niezależnie od użytego szamponu.
Co się zmieniło przez te dwa tygodnie?
Niewiele ;) zaczęłam używać szamponu aloesowego equilibra (ale co kilka myć, na co dzień myję delikatniejszymi szamponami) oraz mojej ukochanej maski biovax do włosów ciemnych.
Pofarbowałam włosy u fryzjera - poskarżyłam się na szybkie wypłukiwanie się farby i fryzjerka poleciła mi farbę Elumen Goldwella- kolor wyszedł ładnie i równomiernie, minął tydzień od farbowania, leci mi kolorowa woda przy myciu ale kolor na włosach się trzyma :)
Wyznania włosomaniaczki ;)
Tydzień temu zafundowałam włosom masakrę- piątek farbowanie i wszystkie "przyjemności" związane z wizytą u fryzjera- suszenie, modelowanie, gorący nawiew suszarki.. przynajmniej nie dałam ich wyprostować :) w sobotę i w niedzielę byłam na weselu, więc znów fryzjer, stylizacja na gorąco i mnóstwo lakieru... przyniosłam swój szampon- equilibra aloesowy i za każdym razem myto mi nim włosy, w niedzielę zebrałam odwagę i powiedziałam praktykantce jak ma mi umyć włosy- metodą OMO, bez nakładania szamponu na długość i żeby za drugim O potrzymała chwilę dłużej odżywkę... na szczęście bez żadnych protestów tak zrobiła :) teraz się uśmiecham, ale wtedy nie było mi do śmiechu. Moja siostra, która była czesana przez inną fryzjerkę równocześnie ze mną upominała mnie żebym nie robiła takich min, bo podobno wyglądałam jakbym miała zacząć płakać :D najgorsze chwile przeżyłam w trakcie kręcenia włosów, kiedy widziałam jak paruje z nich woda... Anegdotka- zaraz po tym, jak Angelika (ma siostra) śmiała się ze mnie, że będę płakać zaczęła przyglądać się swoim końcówkom-suchelcom i zobaczyłam łzy w jej oczach, ale spokojnie, zaraz się opanowała :D
Myślałam, że będę musiała przepraszać się z moimi włosami przez miesiąc, jednak okazało się, że wystarczyło dwukrotne nałożenie maski biovax do włosów ciemnych- raz nietuningowanej, raz z dodatkami.
kolejny post planuję o porowatości moich włosów, ulubionych produktach- w ramach akcji "Znajdź swoją włosową siostrę" u siempre-la-belleza.blogspot.com. Szykuję też recenzję maski drożdżowej babuszki Agafii :)
dotrwałam:) ale czytałam prawie na bezdechu :D
OdpowiedzUsuńa fryzjer to dla mnie też droga przez mękę przeważnie, dlatego ostatnio chodzę tylko podcinać końcówki, raz na 2-3 miesiące...
wiedziałam, że Ty na pewno przeczytasz :D :*
Usuńa jak :)
OdpowiedzUsuńczekam na post o porowatości!;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,zapraszam!;)