witam :)
dawno mnie nie było. Nie mam dobrego usprawiedliwienia, po prostu nie miałam weny na posty.. Co nie oznacza że w ogóle w blogosferze nie uczestniczyłam, wręcz przeciwnie! Codziennie śledzę wpisy ze spisu włosomaniaczek :))
dzisiaj przybywam ze zdjęciem zrobionym dziś spontanicznie przy świetle sztucznym wieczorową porą. Zdjęciami nawet :) na pierwszym podoba mi się jak się ułożyły, tak wyglądają zwykle:
na tym z kolei kolor jest bardziej zbliżony do realnego ale włosy rozczesane i kształt taki jakiś...:
koloru mojego prawdziwego chyba nigdy nie uchwycę ;p obecnie ma widoczny czerowony pobłysk i czerwone refleksy. Widoczne niestety tylko na żywo.
dla porównania zdjęcie włosów wykonane rok temu:
początki włosomaniactwa styczeń 2012r.
Widać, że urosły, z czego się bardzo cieszę :) faktycznie, z miesiąca na miesiąc w ogóle tego nie odczuwam, wydaje mi się że stoją w miejscu wręcz :) po odrostach też widzę, że rosną niecały centymetr na miesięc... a obcinam przy każdej wizycie u fryzjera- co 2 miesiące- około 0,5-1cm. Cuda niewidy :)) Jeszcze z 8 cm i będę zadowolona :D wcierki w ruch!
Moim ostatnim odkryciem jest ręcznik z włókna bambusowego! Rewelacyjnie wchłania wodę, dzięki czemu szybciej schną mi włosy :) mam 2 takie ręczniki, duży do całego ciała i mniejszy do włosów, po umyciu włosów najpierw wyciskam nadmiar wody w jeden ręcznik, po czym owijam je w drugi. Po 5-10 minutach zdejmuję ręcznik i daję im trochę wyschnąć naturalnie- też około 5-10 minut a później suszę suszarką. Suszenie suszarką zajmuje mi 5 minut, mam bardzo dobrą suszarkę o mocy 2300W z jonizacją i 3-stopniową regulacją temperatury. Te wszystkie szczegóły są dla mnie bardzo ważne, ponieważ praktycznie zawsze myję włosy rano- dopiero ostatnio zaczęłam kombinować żeby robić to jak najrzadziej- a na uczelnię wychodzę najpóźniej o 7.30..
Ręczniki kupiłam w Turcji, ale widziałam że są też na allegro. Na pewno trzeba zwrócić uwagę żeby były 100% bamboo.
Miałam niedawno okres, w którym nienawidziłam mycie włosów.. Ale na szczęście mi przeszło, bambusowe ręczniki mi w tym pomogły :) choć w dalszym ciągu nie jest to moje ulubione zajęcie:)
Ostatnio używałam:
- szampony: Eco Histeria do włosów farbowanych, Joanna z zieloną herbatą, Aloesowy Equilibra (najczęściej eco histeria, pozostałe do większego oczyszczania)
- odżywki d/s: naturia siberica o&n, timotei jericho rose intensywna odbudowa, mix isany z olejem babassu z alterrą, alterra morela.
- odżywki b/s: joanna naturia z miętą i wrzosem, gliss kur oil nutritive
- maski: głównie moje niepowtarzalne mieszanki :) a jeśli nie, to zwykle biovax do wypadających a czasem biovax z keratyną i jedwabiem
- oleje: babydream fur mama, alterra migdał papaja, ostatnio zapałałam miłością do masła shea- jedno użycie, właśnie siedzę z mieszanką na włosach- masło shea, kakaowe i olej kokosowy :)
- półprodukty: tu się za wiele nie zmieniło- króluje kwas hialuronowy, po nim mocznik, niacynamid, spirulina- niestety po jej użyciu po farbowaniu włosów na czerwony odcień mam wrażenie że bardzo mi tę czerwień zgasiła :( oprócz tego dodaję też do masek (oprócz olei) sorbitol i proteiny: keratynę lub jedwab- te jednak zwykle raz na 2 tyg w stężeniu max. 2%
Postanowiłam zafarbować włosy na czerwono :) zapewne będzie to ciemna czerwień, bardziej wiśnia, mam jeszcze miesiąc na podjęcie decyzji... niestety oznacza to przeprowadzenie dekoloryzacji, dlatego też obecnie szczególnie dbam o włosięta- pilnuję szczególnie olejowania, teraz co drugie mycie jak nie częściej :)
Pozdrawiam:)