Niestety, nie znalazłam jeszcze sposobu na wypłukiwanie czerwieni z włosów. Obawiam się jednak, że przy moim codziennym myciu włosów jestem z góry skazana na porażkę... Zostaje mi jedynie odświeżanie koloru piankami i tonerami średnio co tydzień.
W tym momencie rozpiera mnie szczęście, że znalazłam wątek czerwonowłosych na wizażu [
link] i zanim zdecydowałam się na pierwsze farbowanie wiedziałam co mnie czeka i byłam na to gotowa ;)
Gdyby nie to, byłabym przekonana że nie ma innego wyjścia jak tylko zafarbować ponownie włosy, a dzięki nieinwazyjnym sposobom na odświeżanie koloru oszczędzam im tych przeżyć, które w połączeniu z farbą rozjaśniającą są dla nich naprawdę traumatyczne ;))
Sposoby na odświeżanie czerwieni - moja subiektywna lista :)
1. miejsce: Venita trendy color mousse
Dla mnie najlepszy sposób na odświeżenie koloru. Nakładam szczodrze na wilgotne włosy, wmasowuję i zostawiam na pół godziny, a nawet godzinę jeśli nie kwapię się do zmywania. Efekt jest świetny. Kolor jest równomierny, trwały i mocno czerwony. Dodajmy do tego jeszcze brak niszczenia włosów i niską cenę i otrzymujemy produkt idealny. Niestety, została wycofana z Drogerii natura, podobno można ją spotkać w niektórych drogeriach, ja zrobiłam zapasy na allegro. Jednorazowo zużywam 2/3 opakowania. Cena od 5 do 10zł.
Kolor jaki dzięki niej uzyskałam:
przedtem włosy wyglądały mniej więcej tak, tylko kolor było duuużo bardziej wypłukany, jaśniejszy i bardziej rudy:
2. miejsce: toner la riche directions
|
zdjęcie z www.okazje.info.pl
|
Toner w kolorze pillarbox z uwagi na małą pojemność w stosunku do ceny używałam mieszając z jakąkolwiek maską w stosunku 1:1. Być może dlatego odświeżenie koloru, mimo że dosyć widoczne, znikało z moich włosów w tempie ekspresowym- max. trzy mycia i po tonerze nie było śladu.
Jego główną zaletą jest to, że nie niszczy włosów. Wiem, że dla wielu dziewczyn jest to ulubiony produkt odświeżający kolor, jednak na pewno nie dla mnie.
Poj. 88ml, cena od 28zł.
powinnam napisać miejsce trzecie, ale to oznaczałoby podium, na które ten produkt nie zasługuje ;D
Szamponetki Marion: rubin, wiśnia.
Ich działanie mogłabym podsumować jednym zdaniem- nic oprócz podsuszenia włosów. Już po otwarciu opakowania i wyciśnięciu pierwszej porcji na rękę wiedziałam, że nic z tego nie będzie.. Rubin miał kolor ciemnego rudego brązu, pomyślałam no trudno, mogę być ruda o ile całe włosy będą jednego koloru to i tak będzie w porządku... Mam bowiem ten problem, że moje włosy nierównomiernie puszczają kolor, te z przodu dłużej pozostają czerwone z różowym odcieniem podczas gdy te z tyłu stają się rude.
Otóż nic z tego. To co było czerwonoróżowe takie pozostało, to co było rude zrobiło się bardziej rude... Porażka na całej linii. Szamponetka o kolorze wiśniowym nie spisała się lepiej. Może inny kolor byłby lepszy, ale nie mam ochoty próbować dopóki mam pianki venita.
Jedyna ich zaleta to piękny zapach i niska cena, około 3-4zł.
Mam nadzieję, że pomogłam komuś moim postem :)
Pozdrawiam,
Klaudia